Były już klasyczne faworki, róże karnawałowe, a tym razem z tego samego przepisu powstały oto te różyczki. Powiedziałabym, że jest to wyższa szkoła robienia faworków :) Są trudniejsze niż klasyczne faworki i róże. Jednak bardzo efektowne. Polecam tym, którzy są odważni i chcą zrobić coś oryginalnego.
Przygotować ciasto na faworki. Ciasto rozwałkować porcjami cieniutko na blacie posypanym lekko mąką.
Z ciasta wykrawać szklanką kółka. Układać po 4 kółka, nakładając do połowy jedno kółko na drugie.
Zwinąć luźno w rulon, zaczynając od kółka leżącego na górze.
Rulon przeciąć na pół. Dół róży ścisnąć mocno i zrobić małą łodygę (ma to na celu rozciągnięcie ciasta, aby nie było za grube od dołu i usmażyło się w środku). Płatki rozchylić. W ten sposób uformować wszystkie różyczki.
Róże smażyć na rozgrzanym tłuszczu. (Najlepiej smażyć na średnim ogniu, nie za szybko, aby ciasto dobrze się usmażyło). Przed włożeniem do garnka, poprawić jeszcze płatki (które mogły się spłaszczyć, leżąc na blacie). Różyczki wkładać do rozgrzanego tłuszczu płatkami do dołu. Podczas smażenia róże się obrócą. Jeśli będą wystawać ponad tłuszcz, można zanurzyć je w tłuszczu łyżką cedzakową. Wyjmować łyżką cedzakową i osączyć na ręczniku papierowym. Gdy lekko ostygną posypać grubo cukrem pudrem.
Oryginalny pomysł :] Trudno mi nawet powiedzieć czy trudniejszy w wykonaniu czy łatwiejszy, od standardowych róż karnawałowych. Chyba ma podobny stopień skomplikowania :D W każdym razie różyczki wyglądają przeuroczo :]
[b]Olu[/b] tak, to prawda. Ja również dodaję spirytus, albo ocet. Można nawet dodać trochę spirytusu do zimnego oleju przed rozgrzaniem (jak w przepisie na oponki serowe).
słyszałam, że dodawanie do ciasta, które jest smażone na oleju, odrobiny spirytusu sprawia, że ciasto tak nie chłonie tłustego. Nie próbowałam tego jeszcze, co o tym myślisz?